środa, 14 września 2016

Agnieszka Olejnik „Nieobecna” Ocena: 5/6


NIEOBECNA „NIEOBECNA”
Gdyby Agnieszka Olejnik wydała tę książkę gdzieś za granicą, miałaby szanse na bestseller nie gorszy niż „Dziewczyna z pociągu”. Serio. To jest ten sam gatunek - powieść tak naprawdę obyczajowa, ale ubrana w porządny kostium kryminału, a momentami thrillera. Książka wciąga jak odkurzacz Dyson, czyta się to nawet lepiej niż „Dziewczynę…”. Przez cały czas niepokój wisi w powietrzu, martwimy się o bohaterkę i kibicujemy jej. Postaci są ciekawie zarysowane, odkrywanie nowych tropów daje satysfakcję. Pomysł intrygujący, choć może zakończenie odrobinę przewidywalne, ale przynajmniej zgodne z oczekiwaniami czytelnika. Bliźniaczka wciela się w skórę swej zamordowanej siostry i próbuje przy okazji wytropić jej mordercę. Ja nigdy nie byłam w stanie rozróżnić bliźniaków, więc wierzę, że bohaterce również udało się wprowadzić otoczenie w błąd.
Gdyby Agnieszka Olejnik wydała tę książkę gdzieś za granicą, miałaby też do czynienia z przyzwoitym redaktorem, który wziąłby ją na stronę i powiedział: „Słuchaj no, darling, te wstawki z babcią i wojenną martyrologią na Wołyniu, to dobre są. Naprawdę. Ale do innej książki. Zasejwuj je sobie gdzieś na dnie kompjutra i wykorzystaj przy okazji, ale z tego tekstu mi to wyrzuć, pliz.”
W wydawnictwie „Czwarta strona” zabrakło takiego redaktora, przez co początek trochę się ślimaczy. Nie było też wydawcy, który z błyskiem w oku dostrzegłby w „Nieobecnej” diament, który trzeba tylko trochę oszlifować, żeby uzyskać brylant, a potem można zaprezentować światu i osiągnąć sukces. Nie mówię, żeby od razu zamawiać banner na całą wysokość warszawskiej Galerii Centrum, ale minimum promocji by nie zaszkodziło.
Szkoda. „Too late” [wym: cu lejt] jak mawiała Nastassja Kinski w filmie „Tess”. Teraz to sobie możecie w brodę pluć. Straciliście szansę, przepadło. Mam nadzieję, że autorka już szuka sobie nowego wydawcy, i że następna jej powieść nie zginie gdzieś w kosmosie, wśród masy nieprawdopodobieństw Remigiusza Mroza.
Trzymam kciuki, żeby się udało.

2 komentarze:

  1. Drogi Czytaczu, dziękuję za interesującą recenzję. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że Babcia i Wołyń to prawdziwy kawałek historii mojej rodziny. To we mnie siedzi i czasem wyłazi, niechcący.
    Co do braku promocji, to zgadzam się całkowicie. Niestety, wpływu nie posiadam ;) Pozdrawiam, Agnieszka Olejnik

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Pani Agnieszko!
    Dobrze wiem, że aby zmusić autora do usunięcia fragmentów tekstu, do których ma stosunek emocjonalny, trzeba mu przyłożyć pistolet do głowy :-) Ale od tego właśnie powinni być redaktorzy. Nic to. Następnym razem będzie brylant od Tiffany'ego.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Rudolfina

    OdpowiedzUsuń