ZACHWYT
DYPLOMATY
Ta książka nie ma nic wspólnego z kryminałem, ale jeżeli kochacie kino – nie
wolno wam jej przegapić.
Tytuł, choć bardzo adekwatny do treści,
niestety wprowadza w błąd. Kilka lat temu tak samo zatytułował Jerzy Kawalerowicz
swoje wspomnienia. Jeżeli ktoś słucha radia TOK FM zna też zapewne audycje autorki
- Bożeny Janickiej z cyklu „Więcej niż kino”. Tymczasem książka nie ma nic
wspólnego z radiowymi słuchowiskami. To nie dyskusje o polskich filmach, a
zbiór felietonów publikowanych przez Janicką od siedemnastu lat w miesięczniku
„Kino” pod nazwą „Ścinki”. Można zrozumieć intencje autorki, ale trochę żal, że
nie doceniła inteligencji swoich czytelników. Dla nich to tak oczywiste, że
teksty te składają się na szeroką panoramę, która obejmuje swoim zasięgiem o
wiele więcej niż kino, że naprawdę nie było potrzeby, aby to jeszcze w tytule podpowiadać.
Nie obrażaj się jednak drogi
czytelniku, tylko zasiadaj do prawdziwej uczty. Nie przesadź jednak z ilością.
Felietony Bożeny Janickiej są tak smakowite, że chciałoby się je połknąć od
razu, ale przy tym tak wysokokaloryczne, że nasz intelekt nie da rady przyswoić
wszystkiego za jednym zamachem. Nie ma zresztą takiej potrzeby. Tą książką
należy się delektować jak najlepszym Bordeaux Grand Cru Classé, poznawać małymi
łykami, doszukując się ulotnych aromatów czarnej porzeczki, cedru i lukrecji,
mając świadomość, że nie każdemu będzie dane rozpoznać i docenić wszystkie
smaki.
Autorka z niebywałą wprawą żongluje
słowem, fantastycznie bawiąc się językiem i komentując rzeczywistość, nie tylko
filmową z ogromnym poczuciem humoru. Niektóre jej złote myśli należało by
oprawić w ramki i powiesić przed oczami polskim filmowcom, żeby nauczyli się
ich na pamięć, zanim zabiorą się za kręcenie filmów, jak tę, na przykład, o
polskich filmach offowych – „zupełnie nowy fenomen: nie tamte dawne, poczciwe
„filmy dla nikogo”, ale filmy o niczym – dla kogoś”.
Bożena Janicka lubi ironizować, nie
oszczędza nikogo, wbija szpile zarówno rodzimym jak i cudzoziemskim filmowcom, a nawet recenzentom własnego pisma.
Robi to jednak z wdziękiem i gracją, godną prawdziwego dyplomaty. Chodzi tu
również o dyplomatę ze starego dowcipu: „Kto to jest dyplomata? To człowiek,
który potrafi ci powiedzieć sp…dalaj w taki sposób, że będziesz czuł ekscytację
przed czekającą cię podróżą.” Jej wywiad, którego nigdy nie było z Wojciechem
Smarzowskim - to prawdziwy majstersztyk precyzji i dyplomacji. Trudno o trafniejszą
analizę twórczości tego reżysera.
O wiele częściej jednak niż z ironią,
spotykamy się w „Ścinkach” z zachwytem – nad otaczającym nas światem, w jego
najdrobniejszych szczegółach, nad ludźmi o pięknych duszach, nad samymi filmami
wreszcie, a raczej nad tym, co mają nam do powiedzenia. Bo jeśli na mają nic do
powiedzenia, nie są warte naszej uwagi. Ten zachwyt udziela się również
czytelnikowi.
Czytajcie Janicką, jeżeli również chcecie
pozachwycać się światem. I filmami trochę też.