poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Elly Griffiths „PS. Dzięki za zbrodnie” Ocena: 5/6

PANNA MARPLE NIE ŻYJE

Ta książka naprawdę zasługuje na uwagę, więc za nic dojść nie mogę, dlaczego wydawnictwo Albatros nie kiwnęło nawet małym palcem, żeby poinformować o jej istnieniu czytelników. Takie, na przykład, bardzo słabiutkie „Morderstwo w księgarni” pod pretekstem, że to jest „w stylu Agathy Christie” (ha, ha) wyskakiwało mi nawet z kosza na śmieci. Na największym portalu książkowym oceniło je ponad sześć razy więcej czytelników niż „PS. Dzięki za zbrodnie”, a więc zapewne sześć razy więcej osób musiało tę książkę kupić. I teraz będziemy zalewani dalszymi głupotkami w tym stylu. Może więc reklama i inwestycja w dobrego grafika, który przygotuje zachęcającą okładkę się opłaca?

Wielbiciele Agathy tę książkę na pewno docenią. Ma doskonale skonstruowaną intrygę, wyrazistych, ciekawych bohaterów i zaskakujące zakończenie. Dodatkowy smaczek dodaje powieści to, że akcja toczy się w środowisku pisarzy kryminałów. Autorka wielokrotnie nawiązuje do mistrzów gatunku i garściami czerpie z dzieł niekryminalnych klasyków. Czytelnik, który potrafi odczytać kody kulturowe (angielskiemu na pewno łatwiej to przyjdzie), będzie miał dodatkową frajdę z lektury. Dla mniej oczytanych, na szczęście, przygotowano tak niecodzienne dzisiaj przypisy.

Już początek jest intrygujący. Umiera staruszka, wielbicielka kryminałów, która pomagała ich autorom w wymyślaniu zbrodni. Zwana była konsultantką do spraw zabójstw. Taka, wypisz, wymaluj panna Marple. Wprawdzie w wieku dziewięćdziesięciu lat ma się prawo umrzeć, ale ta śmierć jej znajomym wydaje się bardzo podejrzana. Zaczynają więc samodzielnie prowadzić śledztwo: Natalka – młoda, ukraińska opiekunka społeczna, prywatnie hackerka, Benedykt – uciekinier z katolickiego zakonu i Edwin – osiemdziesięcioletni gej, były dziennikarz radiowy. Do tego sikhijska policjantka Harbinder – która mając 35 lat wciąż mieszka z rodzicami. Bardzo ciekawa banda, aż chce się z nimi zakumplować.

Oczywiście, pojawia się drugi trup, a nawet trzeci, wszystkie wątki się zazębiają, zakończenie zaskakuje. Bardzo oryginalna historia oddająca współczesne brytyjskie realia; jest i wielokulturowość i sielska, angielska prowincja, która momentami wcale nie taka sielska.

Jak dla mnie – bomba. Już się zabieram za poprzedni tom, bo zaczęłam od końca i ciekawe, co z tego wyniknie.

 

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Lisa Marklund „Zimne bagno” Ocena: 3/6

NIEKOMERCYJNIE

Zasadniczo, to nie jest kryminał. Wątły trup pojawia się gdzieś tak w połowie i nie ma większego wpływu na akcję.

Zasadniczo, to nie jest thriller, bo zagrożenie jest równie wątłe, jak trup i niespecjalnie da się uwierzyć, że coś złego bohaterom może się przytrafić.

To nawet nie jest powieść szpiegowska, mimo tego, że wszystko ku temu zmierza.

Nie jest to również powieść obyczajowa, chociaż wątek osobisty (choroba detektywa), wprowadzony już na samym początku mógłby sugerować, że na tym właśnie skupiać się będzie autorka.

Jednak, gdy się zliczy te wszystkie „czym ta książka nie jest”, o dziwo, wychodzi mieszanka całkiem strawna, a to z powodu zakończenia, które przynosi satysfakcję czytelnikowi. To prawda, jest może zbyt „melodramatyczne”, jak na kryminał, ale co mi tam, w końcu nawet kryminały mogą czasami pozwolić odetchnąć od zbrodni. Zaskoczenia wielkiego nie ma, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało.

Po niewypale „Farma pereł”, w której autorka postanowiła dorównać w liczbie głupot na stronę swojej koleżance Camilli Läckberg ("Złota klatka"), chyba zmuszona przez wydawcę aby zdobyć mniej wymagającego czytelnika, otrzymaliśmy książkę całkiem przyzwoitą. Całe szczęście, że Marklund nie poszła drogą czystej komercji. Tomy nowej serii rozpoczynającej się „Kręgiem polarnym” (pierwsza część jednak lepsza, z ciekawą, zaskakującą zagadką kryminalną i mocną warstwą historyczno-obyczajową) łączą się miejscem akcji (szwedzkie zadupie gdzieś na dalekiej północy) i niektórymi bohaterami, których losów nie trzeba jednak śledzić chronologicznie.

Szacun dla pani Marklund, że nie dała się zawojować wolnemu rynkowi, nie zamieszcza seksfotek na fejsbukach i wciąż troszczy się o swoich starych, wiernych czytelników.