BEZ CHEMII
To jest bardzo solidna książka.
Bardzo solidna. Ale im dłużej powtarzam sobie, że jest solidna, tym bardziej nie
chce mi się o niej pisać. Piszę więc dla porządku, bo to dla mnie nowy autor,
więc warto nie zapomnieć, że został „zaliczony”.
Wszystko niby jest na tak:
logicznie przeprowadzona intryga, dwa tropy, a do końca nie wiemy, który
doprowadzi do rozwiązania zagadki, akcja najpierw dość wolna, ale potem się
rozkręca, detektyw porządny, jego ekipa ciekawa, choć może za bardzo
świętoszkowata, i nawet czasy też ciekawe, bo śledztwo sięga górniczych
strajków w Wielkiej Brytanii z epoki sprzed pani Thatcher: dzieci kwiaty,
marihuana, ruchy marksistowskie, te klimaty.
Zupełnie nie mam się czego
czepić, ale też nie potrafię się zachwycić. Ale powtarzam, książka jest
solidnie napisana i obiektywnie może się podobać. Tylko pomiędzy mną i panem
autorem jakoś zupełnie nie zaiskrzyło. Bywa.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza