czwartek, 7 listopada 2019

Marek Krajewski „Dziewczyna o czterech palcach” Ocena: 2/6


FAREWELL*
Ależ mi się to dłużyło!
To ma być powieść sensacyjna? A gdzie zwroty akcji? A gdzie dygot serca o los bohatera? A gdzie efektowne cliffhangery i niepokój, co będzie dalej? U Mroza (żarcik – kosmonaucik).

No cóż, znów się narażam, ale twórczość Marka Krajewskiego w kwestii absurdalności fabuły coraz bardziej zmierza w kierunku trendów wyznaczanych przez najpłodniejszego. Na szczęście w kwestii języka i wiernego odwzorowania historycznych realiów na Krajewskiego wciąż można liczyć, ale to za mało, żeby stworzyć wciągającą opowieść.

Jeśli nie jest to powieść sensacyjna, to jaka? Mam kilka pomysłów.

Podręcznik dla szpiegów nieudaczników.
Wszyscy szpiedzy, nasi i obcy (z Popielskim włącznie) to patałachy. Popełniają karygodne błędy, dają się wciągać w zasadzki, wodzić za nos, i wymyślają skomplikowane intrygi, które nie mają prawa się udać. No to się nie udają.

Powieść krajoznawcza.
Popielski podróżuje sobie między Lwowem, Równem, rumuńską granicą, Warszawą, Gdańskiem, Sopotem i podziwia co się da.

Powieść dla tych, którzy przysypiali na lekcjach historii.
Jeśli ktoś nie zapamiętał ze szkoły, kim był Eligiusz Niewiadomski i nie wie w którym roku i w jaki sposób zmarł Józef Piłsudski, to może zakończenie go zaskoczy.

Powieść dla pechowców.
Będą podbudowani. Popielskiemu nic się w tej książce nie udaje, a nawet jak mu się coś uda, to satysfakcji ma z tego niewiele, co jednak nie przeszkodzi mu w przyszłości zostać słynnym detektywem.

Powieść dla erotomanów teoretyków.
Popielski co chwila zastanawia się, jak by tu wychędożyć jakąś panienkę. O wiele częściej się zastanawia, niż to robi.

No, bardzo mi przykro, ale po „Ludzkim zoo” (recenzja z 18 listopada 2018) natrafiam na kolejny niewypał Krajewskiego.
Farewell mister Marek, farewell.*

Niniejszym odwieszam szlaban na czytanie polskich debiutów kryminalnych. Debiutanci może i są nieporadni, ale przynajmniej chce im się chcieć.

*Farewell miss Iza, farewell.
Jak ktoś nie rozpoznał cytatu, to niech sobie wygugluje.

2 komentarze:

  1. Zgadzamsię, Krajewski staje się coraz nudnejszy. Jest już taki "wielki", że nie musi się starać. Najpłodnioejszego nie czytam od dawna, bo ile można? Lubię polskie kryminały, nawet te trochę nieporadne, ale autorów tych najbardziej reklamowanych (Bondę, Puzyńską, Krajewskiego i jeszcze innych najbardziej znanych) nie trawię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ci najbardziej „wypromowani” po prostu już nie muszą się starać. Szkoda.

      Usuń