poniedziałek, 8 września 2025

Miika Nousiainen „Korzenie” Ocena: 3/6

W LEWO ZWROT

Podtytuł głosi, że jest po powieść genealogiczno-stomatologiczna. Powiedziałabym raczej, że stomatologiczno-podróżnicza, mocno lewicująca. Gdyby nie optymistyczne, poprawiające nastrój przesłanie, z którym pozostajemy po lekturze, czepiałabym się bardziej. A tak, tylko trochę ponarzekam, głownie na to, że wszystkie wymienione na wstępie składniki tej zadziwiającej mikstury są zbyt mocno skondensowane.

Z opisami leczenia zębów autor naprawdę przesadził, nie tylko ilościowo, ale również merytorycznie. Każdy z nas kiedyś musiał trafić do dentysty, więc trudno podzielać optymizm autora. Po jednym, leczonym kanałowo zębie pacjent pada na twarz, i nie wyobrażam sobie, żeby za jednym zamachem pozwolił sobie zrobić cztery zęby. Ja bym tego nie przeżyła. Nie wierzę też, żeby ktoś wysiedział na fotelu dentystycznym przez cały dzień, żeby sobie naprawić lub wymienić wszystkie zęby. Miika Nousiainen albo jest masochistą i myśli, że inni też tak mają, albo ma zbyt wybujałą wyobraźnię.

Poszukiwanie korzeni w odległych zakątkach świata jest na szczęście bardzo ciekawe, ale autor przesadził trochę ze swoim socjalistycznym podejściem do zjawisk społecznych. Nie, żebym miała jakieś zastrzeżenia do takiego światopoglądu („kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie sk****synem” – podobno Bismarck coś takiego powiedział), ale kiedy wciska się polityczne poglądy przy każdej okazji, to choćby były nie wiem jak słuszne, w pewnym momencie zaczyna się to robić mało strawne.

A tak poza tym, po zbyt długim, stomatologicznym wstępie powieść zaczyna wciągać i czyta się ją całkiem miło. Niezobowiązująca lektura akurat na wciąż jeszcze letni czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz