czwartek, 5 marca 2020

Robert Wegner, „Północ Południe. Opowieści z mekhańskiego pogranicza” Ocena: 2/6


WINTER IS COMING
Uwaga! To nie jest recenzja dla facetów!

Może gdybym doczytała tę książkę do końca, mogłabym zachwycić się nią tak, jak większość czytelników. Ale autor nie dał mi takiej szansy.

Kiedy czytnik pokazał 25%, a ja nadal nie dowiedziałam się, kto jest bohaterem i o co w tym wszystkim będzie chodziło – odpuściłam. Odpuściłam również dlatego, że przez jedną czwartą powieści autor skupia się prawie wyłącznie na scenach militarnych, a ta tematyka interesuje mnie mniej więcej tyle, co traktat o rozmnażaniu się muszki owocówki.

Atakują, odpierają atak. Piechota, konnica, łucznicy. Odpierają atak, atakują. Łucznicy, piechota, konnica. I tak w kółko, z dziesięć razy. Przestałam liczyć.

Bitwa, więc niby powinno być dramatycznie, ale nie jest, bo zupełnie nie wiadomo, komu kibicować. U takiego Sienkiewicza, na przykład, nie mamy wątpliwości, że trzeba trzymać z Kmicicem, Skrzetuskim czy panem Wołodyjowskim, i wtedy żadna bitwa nie jest straszna i można ją ścierpieć w imię wyższych celów, a tu? Nie pomaga nawet to, że bitwa opisana jest z punktu widzenia obrońców, ponieważ nie mamy do nich żadnego stosunku emocjonalnego. Wszyscy są anonimowi (to nic, że niektórzy nawet mają imiona), nie wiemy kto jest dobry, a kto zły. Obrońcy twierdzą, że to oni są dobrzy, bo zostali napadnięci. Ale może najeźdźcy mieli naprawdę dobry powód, żeby zaatakować? Może walczyli o przetrwanie?

Dotrwałam z bólem do końca tej bitwy tylko dlatego, aby dowiedzieć się, po co autor tę historię opowiada. Dlaczego właściwie oni się tłuką? Nie dowiedziałam się. Odpowiedź: tłuką się, bo ludzie od początków świata tak robią i sami nie wiedzą dlaczego – nie satysfakcjonuje mnie, niestety.

Czytając tę książkę nie mogłam uwolnić się od skojarzeń z „Grą o tron”. Tu jest Górska Straż, tam Nocna. Tu jest lodowiec, który rozgradza krainy – tam lodowy mur. I za lodowcem, i za murem mieszkają barbarzyńcy, którzy są zagrożeniem. Tylko czekałam, aż ktoś rzuci: winter is coming. Być może wszystkie powieści w tym gatunku wyglądają podobnie. Nie wiem, bo fantasy mnie nie wciąga, więc małe mam możliwości porównania.

Chyba zupełnie mi nie po drodze z panem Wegnerem, i tego będę się trzymać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz