HITCHCOCK SKNERUS
Ta książka została wydana w czasach, kiedy wydawnictwa nie wciskały jeszcze kitu czytelnikowi, sprzedając wege kotlety o smaku wołowiny z etykietą befsztyka. Highsmith to mistrzyni „powieści psychologicznej z wątkiem kryminalnym” czytam na okładce. I rzeczywiście, „Znajomi z pociągu” to przede wszystkim powieść psychologiczna, ale napisana tak, że daj panie Boże, aby wszystkie dzisiejsze wyroby thrilleropodobne wywoływały równie intensywny dreszczyk emocji.
Jeżeli widzieliście film Hitchcocka „Nieznajomi z pociągu”, nie musicie się obawiać o spoilery. Film opiera się na tym samym pomyśle co książka, ale wspólny z oryginałem jest tylko punkt wyjścia: młody mężczyzna poznaje w pociągu człowieka, który proponuje mu, że uwolni go od kłopotliwej żony, w zamian za podobną przysługę. Mają być dwa morderstwa, doskonałe, ponieważ na pozór zupełnie przypadkowe - żadnych motywów, żadnych świadków, idealne alibi. Wychodzi, jak wychodzi.
Dalsza fabuła filmu przebiega zupełnie inaczej niż w powieści i do innego finału prowadzi. W tym kontekście nie dziwi sknerstwo Hitchcocka, który zakupił prawa do powieści anonimowo i dzięki temu sporo zaoszczędził, płacąc autorce zaledwie 7500 dolarów. Honorarium Raymonda Chandlera, którego zaangażowano do napisania scenariusza, wyniosło 40000 dolarów. Chandlerowi jednak tak bardzo nie podobało się zakończenie wymyślone przez reżysera, że rzucił tę robotę. Scenariusz dokończył ktoś inny.
Film Hitchcocka bardzo się zestarzał, chyba najbardziej właśnie ze względu na zakończenie – typowy hollywoodzki happy end. Postaci też są schematyczne, czarno-białe. W książce Highsmith bohaterowie są niejednoznaczni, mają skomplikowane osobowości, dzięki temu nie mamy żadnej pewności, czy zachowają się tak, jak się spodziewamy, i stąd właśnie bierze się thrill. Otwarte zakończenie daje wyobraźni duże większe pole do popisu, niż gdybyśmy otrzymali, tak jak u Hitchcocka, rozwiązanie podane na tacy.
Tę klasyczną perełkę na pewno warto wyszperać wśród staroci. Motyw podwójnego zabójstwa bez ewidentnego motywu (na zasadzie: ja tobie pomagam, ty mnie) był potem często wykorzystywany w filmie i literaturze. Ale warto pamiętać, że to Patricii Highsmith zawdzięczamy ten pomysł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz