niedziela, 7 sierpnia 2022

Vincent V. Severski „Plac Senacki 6 P.M.” Ocena: 5/6

SEVERSKI JAK LE CARRÉ

Zawsze bardzo się cieszę, kiedy autor, którego spisałam na straty, potrafi pozytywnie mnie zaskoczyć. Debiut Severskiego „Nielegalni” bardzo mi się spodobał (dobrze obmyślona intryga, wiernie oddane realia), więc z dużą ochotą zabrałam się do czytania części drugiej, czyli „Niewiernych”. To było w czasach, gdy nie robiłam notatek z przeczytanych książek i nie odkryłam jeszcze prawidłowości, że druga książka z cyklu jest z reguły dużo gorsza od pierwszej, a wyjątki potwierdzają regułę. „Niewierni” - to było tak duże rozczarowanie (niezborna fabuła, niepotrzebne wątki, na siłę rozdmuchana treść, słowa, słowa, słowa), że darowałam sobie kolejne książki autora, obserwując w księgarniach, że następne tomy są coraz grubsze. Na szczęście „Plac Senacki” już tak bardzo nie odstrasza objętością. Odchudzanie zawsze wychodzi na zdrowie.

Zasadnicza część akcji „Placu Senackiego” rozgrywa się w Helsinkach, w 1991 roku, w przededniu rozpadu Związku Radzieckiego. Historia retrospektywna spięta jest współczesną klamrą: do emerytowanego, brytyjskiego szpiega przybywa po ratunek wysłanniczka MI6. Młode wilki nie dały rady rozwiązać zagadki, jedyna nadzieja w starej gwardii. Ten wątek współczesny nie ma żadnego wpływu na rozwój fabuły i równie dobrze można by go pominąć, ale rozumiem intencje autora. Odbieram to jako osobiste rozliczenie z przeszłością, prezent pisarza dla siebie. Pozwólmy autorowi na taki kaprys.

Fabuła „Placu Senackiego” jest doskonale skonstruowana. Nie ma w niej niepotrzebnych zapychaczy, wszystkie wydarzenia i postaci są istotne dla sprawy i są ze sobą powiązane. Mimo dużej liczby bohaterów i wątków, narracja prowadzona jest bardzo klarownie i czytelnik nie gubi się w natłoku informacji.

Czyta się to z zapartym tchem, a do tego z przekonaniem, że autor nie opowiada o sytuacjach wyssanych z palca. Ba! Opisane jest wszystko tak sugestywnie, że momentami nie można się oprzeć wrażeniu, że to nie fikcja literacka, tylko najprawdziwsza prawda. Cóż, pewnie po trzydziestu latach można już bez obaw wyciągnąć na światło dzienne sprawy, które kiedyś objęte były tajemnicą.

Oprócz solidnej dawki rozrywki otrzymujemy dodatkowo dużą porcję wiedzy, nie tylko o szpiegowskich metodach operacyjnych, ale również możemy spojrzeć z innej strony na wydarzenia z najnowszej historii. I znów fakty są czasem ciekawsze niż literacka fikcja. Obserwacje autora na temat Rosji i „radzieckiego człowieka” są bezcenne.

Trochę mi wstyd, że o tej świetnej książce, mogącej swobodnie konkurować z najlepszymi, światowymi, szpiegowskimi thrillerami, piszę zaledwie kilka akapitów, ale trafiła mi się akurat dobra passa czytelnicza. Trafiam na książki nie tylko świetne, ale również ciekawe do zrecenzowania. Tylko, z mobilizacją krucho. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz