niedziela, 15 maja 2016

Artur Górski "Zdrada Kopernika" Ocena: 2/6


WĄTPLIWE ROZTERKI MAFIOZA
Mafiozo w fioletowej marynarce i bardzo wątpliwa sensacja historyczna z nazwiskiem wielkiego astronoma w tle, to trochę za mało, jak na powieść sensacyjną.
Tak naprawdę, nie wiem, o czym jest ta książka.
Czy to opowieść o zawodowym zabójcy? Wątek jego kolejnych zleceń jest chyba najbardziej rozbudowany w powieści, trup rzeczywiście ściele się gęsto.
Czy to historia naiwnej dziennikarki, która postanowiła dokonać przekrętu życia? Przekrętu idiotycznego, dodajmy, no bo jak można oferować do sprzedaży starodruk z odręcznym dopiskiem Kopernika, jeśli ten dopisek trzeba najpierw sfabrykować, a sam starodruk wcześniej ukraść? Kradzież byłaby, oczywiście, dla naszej super-bohaterki pestką, ale nie zadała sobie trudu, żeby sprawdzić, że egzemplarz z muzeum, które miała zamiar okraść, nie jest oryginałem, tylko kopią.
Czy to wreszcie opowieść o pechowym wydawcy wplątanym przypadkowo w machinę zdarzeń?
Żeby to chociaż była książka o rozterkach mafioza, ale rozterek mafiozo ma tyle, ile czasu autor poświęcił na dokumentację, czyli nic. Bo przecież wystarczyłby mały research w necie, żeby wiedzieć, że za taki starodruk, o którym mowa nikt nie zapłaci kilkudziesięciu milionów euro (wystarczy sprawdzić ceny aukcji np. u Sotheby’ego). Wiedziałby też, że w taką lipną sensację, że Kopernik zaparł się dzieła swojego życia, nawet uczeń liceum by nie uwierzył, a co dopiero naukowiec lub kolekcjoner, który by musiałby wydać na zakup fortunę.
Słowem – nic się w tej książce nie trzyma kupy (za przeproszeniem). Nielogiczność goni za nielogicznością, bohaterowie są wyciosani z drewna, a zakończenie – zwala z nóg. Z litości dla autora nie zdradzę dlaczego, bo musiałabym znowu zacząć się pastwić.
Jeśli do tej pory Was nie zniechęciłam – dowiecie się sami. Na własną odpowiedzialność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz