Z POZDROWIENIAMI DLA HOMARÓW
Tym razem o filmie, dla małej odmiany.
Jeśli lubicie oglądać kosmiczne
bzdury z pretensjami do sztuki – ten film jest dla was. Kosmiczne, bo pokazuje
życie na innej planecie. Nie ma tam zielonych ludzików czułkami na głowach,
tylko wyroby człekopodobne, które wyglądają zupełnie jak nasi, ziemscy ludzie.
A że zachowują się jak orki pomylone z klonami z „Gwiezdnych wojen”? Wolno im - przecież to sztuka, nie można ograniczać wyobraźni reżysera.
Dlaczego tak nie znoszę tego
filmu? Bo jest od początku do końca fałszywy. Dobrze, rozumiem, że to kino
science-fiction, z przewagą fiction, bo nauki podbudowanej rozumem w tym nie ma
za grosz, ale naprawdę, są granice w kreowaniu rzeczywistości. Artysta powinien
w pewnym momencie powstrzymać swoją wyobraźnię, jeśli do niczego ona nie
prowadzi. Wmawianie ludziom, że człowiek jest istotą pozbawioną wolnej woli,
obraża widza i zniechęca do twórczości autora na zawsze. Autor, sam pewnie nie
zdając sobie z tego sprawy sprowadza swoje dzieło do poziomu filmu
przyrodniczego o homarach. Dla homarów. Jeśli się poczuwacie – oglądajcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz