TOSKANIA INACZEJ
W tę powieść
trudno się wgryźć, jeśli nie miało się wcześniej kontaktu z książkami autora.
Najpierw
trzeba się przyzwyczaić do stylu. Lubię ironiczne podejście do życia, ale na
początku miałam wrażenie, że autorowi nie chodzi o treść, tylko o przerzucanie
się, co trzecie zadanie bon motami, a to na dłuższą metę irytujące.
Potem trzeba
wybaczyć ślamazarne rozkręcanie się akcji. Przez długi czas nie wiemy, kto tu
jest bohaterem; początkowe prowadzenie narracji równoległej niczemu nie służy,
a tylko przeszkadza.
Ale
przebrnęłam przez zniechęcający początek i nie żałuję. Kiedy do akcji wkracza
właściciel baru w Toskanii, prywatnie niedokończony doktor matematyki, wszystko
nabiera barw. Wkręcam się w klimat włoskiej prowincji, wybaczam
niedoskonałości, zachwycam się chórem starców i doceniam dowcip i umiejętność
naśmiewania się z własnych przywar. Intryga kryminalna nieskomplikowana,
jednotorowa, ale bardziej chodzi tu nie o rozwiązywanie zagadki, ale o tę
wartość dodaną, czyli przyjemność przebywania w takim świecie, w którym
chciałoby się być.
Może zaczęłam
moje spotkanie z Malvaldim od jego nie najlepszej książki, ale na pewno będę
chciała się przekonać, czym jeszcze autor mnie zaskoczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz